środa, 30 września 2009

Swami Vishwananda jako Kali





Podczas ostatniej nocy święta Nawaratri, Sri Swami Vishwananda wcielił się w Boską Matkę i odegrał na oczach zahipnotyzowanych uczniów walkę Kali z demonem Mahashasur. W niezwykłej boskiej ekstazie i oddaniu, Swami przemienił swoją świadomość w świadomość Boskiej Matka w postaci Kali. Z dziko rozwianymi włosami, oczami wyrażającymi inny wymiar wieczności, przy dźwiękach hipnotyzującej muzyki, Boska Matka sprowadziła przed nasze oczy wspaniałą chwilę pokonania demona Mahashasura.

wtorek, 29 września 2009

Laddu


Visham uwielbia Krysznę. Gdy miał siedem lat, wpadł na pomysł, by ubrać się jak Kryszna. Założył różową szatę, pomalował oczy, a wokół nich kropeczki jak gopi i powiedział mi, że jest Kryszną. A potem tańczył po całym domu ze swoją siostrą Tiną, udając, że to jedna z Jego pasterek. Wydawało się, że Kryszna naprawdę był tuż obok!

Nazajutrz, gdy Vishama nie było w domu, poszłam na chwilę do Jego pokoju, a tam na jego łóżku leżały cztery grube laddu - ulubione słodycze Kryszny. Nigdy nie widziałam tak dużych laddu! Były wielkie jak piłki tenisowe, pokryte miodem i migdałami, a do tego jeszcze gorące, jakby dopiero co ugotowane. Visham wszedł wtedy do pokoju i krzyknął: "Kto położył te laddu w moim łóżku?" Powiedziałam Mu, że nie wiem, bo cały czas byłam sama w domu.

- Mama Swamiego

niedziela, 27 września 2009

Ostatni dzień Nawaratri





Dzisiaj przypada ostatni dzień Nawaratri - największego Święta Boskiej Matki.

Wczoraj był dzień ósmy, Mahagouri. Podczas obchodów Mahagouri Swami Vishwananda celebrował Kaniam Pudżę. Podczas Kaniam Pudży dziewięć dziewczynek jest przebieranych, każda za inną z dziewięciu form Boskiej Matki. Swami mówił wczoraj, że podczas Kaniam Pudży Boska Matka wciela się w dziewięć dziewczynek i jest fizycznie w nich obecna, nawet jeśli nasze fizyczne oczy tego nie widzą.
Swami Vishwananda mówił wczoraj, że podczas obchodów Navaratri Boska Matka spełnia wszystkie prośby i wypełnia wszystkie pragnienia, o które się Ją poprosi, pod warunkiem, że prosi się z czystym sercem.
Na zdjęciach obchody Mahagouri i Kaniam Pudży.

Sri Swami Vishwananda zakończy Święto Nawaratri Maha Jagną, która odbędzie się w poniedziałek rano. Z tej okazji dla wszystkich czytelników bloga piękny badżan "Jai Mata Di - Shri Nav Durga Raksha".

piątek, 25 września 2009

Navdurga Kavacham

Od ubiegłej soboty aż do najbliższej niedzieli trwa Święto Boskiej Matki, Nawaratri. W Centrum Bhakti Marga w Springen, Swami Vishwananda codziennie celebruje modlitwy do innego z dziewięciu aspektów Boskiej Matki. Dla wszystkich tych, którzy nie mogą w tych wspaniałych uroczystościach uczestniczyć:



Jeśli ktoś chciałby na bieżąco śledzić Święto Navaratri w Springen, to polecam bloga w języku angielskim: http://swamivishwananda-info.blogspot.com/
Są tam również piękne zdjęcia.

czwartek, 24 września 2009

Przepis Swamiego na Halva Prasadam




















Kilka lat temu, kiedy Swami Vishwananda udzielał pierwszych Darszanów, czasami osobiście gotował Prasadam. Podczas mieszania składników radośnie śpiwał badżany.

Oto jeden z Jego ulubionych przepisów:

Składniki:
¾ paczki masła
zmielony kardamon
cynamon
migdały
rodzynki
1 filiżanka kaszy mannej
1 filiżanka cukru
4 filiżanki wrzącej wody

Przepis:
rozpuścić cukier we wrzącej wodzie
podgrzać masło w głębokiej patelni
dodać przyprawy i migdały
dodać kaszy mannej i mieszać aż zmieni się zapach
dodać wodę z cukrem i nadal mieszać masa zgęstnieje
dodać rodzynki, jeśli je lubicie

środa, 23 września 2009

Trzy łyżeczki cukru


"Kiedyś, w prywatnym domu, Swamiji poprosił abym zrobiła dla Niego herbatę. Siedział w jadalni, zwrócony placami do mnie będącej w kuchni. Słodziłam właśnie herbatę, kiedy Swami zawołał z drugiego pokoju: Dodaj więcej cukru, proszę ... nie dwie łyżeczki, trzy poproszę!"

wtorek, 22 września 2009

Swami Vishwananda, Babaji i Czysta Miłość


Poniżej historia jednej z polskich uczennic Swamiego Vishwanandy. Napisała, że "historia jednak nie o Swamim będzie tylko o Babadżim. Choć mówią, że to jeden i ten sam. Być może, choć umysł na razie nie do końca to pojmuje.
Może bardziej serce to zrozumie..."

"Bliski kontakt z Babadżim miałam dwa razy.
Po raz pierwszy przyszedł do mnie we śnie - przecudna, świetlista postać, którą nawet trudno opisać słowami.
Po raz drugi pojawił się w mojej medytacji, mniej więcej miesiąc temu.
Od dłuższego czasu przeżywałam trudne chwile w życiu osobistym i zawodowym. Do tego kilkumiesięczna choroba, życie w ciągłym bólu, problemy finansowe, sprawiły, że gdzieś zaczęłam uciekać od tzw.
duchowej sfery życia. Coraz trudniej przychodziła mi codzienna praktyka, medytacja, czy modlitwy.
W końcu stało się coś, co sprawiło, że "czara goryczy się przelała" i zaczęłam wpadać w ciemną otchłań. Poczułam, że po wielu latach depresja znowu dopadła mnie w swoje szpony i tym razem tak szybko nie odpuści.
Jednak kiedy było już bardzo źle i czułam, że jestem na tym świecie całkiem sama, coś mi mówiło: wstań, podnieś się jeszcze ten jeden raz, dasz radę, usiądź, zacznij spokojnie oddychać i spróbuj choć na chwilę pomyśleć o Bogu. Tak też zrobiłam. Zaczęłam się modlić, choć łzy płynęły, gardło było ściśnięte z bólu i nie bardzo wierzyłam w sens w tego co robię.
Minął nie wiem jaki czas, kiedy ukazała mi się cudna postać Pana Babadżiego - przeźroczysta, promieniująca wspaniałym blaskiem...
Poczułam, że nie jestem już sama. Poczułam ogromną miłość. Ta miłość powoli zaczęła wypełniać każdą moją komórkę. Przyszedł spokój i świadomość, że nie jestem sama i już nigdy nie będę. On zawsze będzie przy mnie.
Wierzę, że On zawsze jest przy każdym z nas. Być może najbardziej właśnie wtedy, kiedy wydaje się, że nie ma już nic...
Wiem, że gdyby nie On, nie dałabym sobie rady. To był prawdziwy cud.
Parę dni po tym wydarzeniu rozpoczęłam 40-dniową medytację z Babadżim.
Oczywiście nie skończy się na 40 dniach:-) Dla mnie Babadżi jest Czystą Miłością. Po prostu. Miłością, do której chcę dążyć. Kiedyś myślałam, że największym szczęściem jest bycie kochanym. Teraz zaczynam rozumieć że jest całkowicie odwrotnie.
Największym szczęściem jest miłość, którą my możemy ofiarować, którą możemy przesyłać kiedy tylko chcemy, komu chcemy i ile chcemy, i nikt nie jest w stanie nam tego zabronić, a to daje tyle radości...
Ta bezinteresowna miłość, o której tak często mówi Śri Swami Vishwananda, to jest właśnie to szczęście, którego szukamy wszędzie i we wszystkich. A ono faktycznie jest w nas samych, w naszych sercach.
Trzeba się tylko do niego dokopać. Nie jest to zadanie łatwe, nie znaczy jednak, że niemożliwe."
Ela.

poniedziałek, 21 września 2009

Swami Vishwananda - Nawaratri


W sobotę rozpoczęło się Nawaratri. Nawaratri jest to 9 dni, podczas których czci się Boską Matkę pod różnymi postaciami. Sri Swami Vishwananda celebruje uroczystości w Centrum Bhakti Marga w Springen. Pierwsze trzy dni są dedykowane dla Durgi, bogini opieki, niepokonanej; kolejne trzy dni dedykowane są Maha Lakshmi, bogini bogactwa, zarówno duchowego jak i materialnego; i ostanie trzy dni poświęcone Saraswati, bogini wiedzy, muzyki i sztuki.
Na zdjęciu Sri Swami Vishwananda podczas Nawaratri w 2006 roku, a poniżej link do zdjęć z rozpoczęcia Nawaratri w Świątyni Vara Lakshmi Narasimha
http://www.flickr.com/photos/varalakshminarasimha/sets/72157622419048808/show/with/3937816171/

niedziela, 20 września 2009

Swami Vishwananda i inauguracja Świątyni Vara Lakshmi Narasimha w Warszawie


W dniach 13 i 14 lutego 2009 Sri Swami Vishwananda celebrował inaugurację Świątyni poświęconej Vara Lakshmi Narasimhie. Uroczystość trwała dwa dni. W tym czasie Swami Vishwananda przeprowadził Kalash Pudżę, Jagnę, ożywił Murti Vara Narasimhy i Lakshmi, oraz poprowadził Abiszekam.
Było to cudowne wydarzenie, w którym wzięło udział kilkadziesiąt osób, wypełniając Świątynię po brzegi.
Prem Se Bolo Sri Vara Lakshmi Narasimha Ki Jay!

Pokaz zdjęć z inauguracji poniżej lub na stronie:
http://www.flickr.com/photos/varalakshminarasimha/sets/72157622418546086/show/with/3937367715/

piątek, 11 września 2009

Swami zawsze pamięta


Od maja 2009 roku przechodziłam wielki kryzys wiary. Miałam wrażenie jakby mnie pochłonęły jakieś ciemności – nie wiedziałam już co jest prawdą, a co nie. Zaczęłam wątpić we wszystko co wcześniej było dla mnie tak ważne. Napisałam 2 maile do Swamiego wylewając wszystkie swoje żale i cierpienie duszy, które wtedy odczuwałam. Dostałam tylko jedną zdawkową odpowiedź – „Słuchaj swojego serca, teraz wyjeżdżam, napiszę do Ciebie później.” Ale później nie nastąpiło, po drugim mailu całkowity brak odpowiedzi. Czułam się wtedy opuszczona i pomyślałam, że nawet Guru nie chce mieć ze mną do czynienia, że mnie zostawił w najcięższych momentach życia.
Któregoś dnia, gdy już największe emocje opadły, moja koleżanka zapytała mnie – „Jak Twoja relacja z Guru?”, na co jej odpowiedziałam, że relacji nie ma i że nie wierzę, aby Swami mieszkając w Niemczech, mając tylu uczniów mógł w ogóle o mnie pamiętać i mieć jakikolwiek wpływ na moje życie. Stwierdziłam, że może ci, którzy na co dzień są blisko niego mają jego uwagę. Po tym stwierdzeniu zmieniłyśmy temat i nie wracałyśmy do niego.
W nocy tego samego dnia miałam sen:
Siedzę w kawiarni i nagle podchodzi do mojego stolika Swami śmieje się (tak pięknie jak tylko On potrafi) i mówi – „No i oto jestem” – i dosiada się. Chwile rozmawiamy, po czym stwierdza, że teraz musi iść ale porozmawiamy u Niego jak się zobaczymy. Jeszcze śniąc pomyślałam, że to niemożliwe aby teraz udało mi się pojechać do Ashramu, ale Swami był bardzo pewny tego, że zobaczymy się u Niego.
Ten sen był odpowiedzią na moje wątpliwości. Guru zawsze nas pamięta i towarzyszy nam, nawet jak wydaje nam się, że nie.
W przeciągu miesiąca udało mi się w „cudowny” sposób pojechać do Ashramu i dostać interview ze Swamim. Pierwsze słowa jakie usłyszałam od Guru zanim zdążyłam otworzyć usta to : „Czytałem Twoje maile” (moje serce skakało z radości – „był ze mną cały czas”). Po rozmowie z Nim zrozumiałam, że Guru jest z nami, ale często są nam stawiane próby, z którymi musimy sobie poradzić sami, które musimy przeżyć aby stać się silniejszymi na naszej duchowej drodze. To była taka próba. Ale nawet w jej trakcie Swami wyciągnął swoją pomocną dłoń pokazując jak bardzo mu na mnie zależy – zsyłając mi ten piękny sen. (Ramani)

czwartek, 10 września 2009

Swami Vishwananda kocha dzieci


Swami kocha dzieci i uwielbia się z nimi bawić.

środa, 9 września 2009

Medalion



Któregoś dnia, w listopadzie 2008 roku usłyszałam sygnał domofonu. Zdziwiłam się, bo niespodziewanie przyszedł kolega, z którym nie miałam bliższego kontaktu. Powiedział: „Właśnie wróciłem z Ashramu, Swami zmaterializował ten medalion i powiedział, że to prezent dla waszego syna, kazał mi go przekazać” – i podał mi medalion przedstawiający z jednej strony Narashimkę, a z drugiej jantrę. Byłam w kompletnym szoku, bo nasz adoptowany synek był z nami od niespełna tygodnia i praktycznie nikt nie wiedział, że już mamy dziecko. Swami wiedział, że czekamy na adopcję, ale gdy się doczekaliśmy byłam za bardzo podekscytowana aby kogokolwiek poza rodziną informować o tym. Ale Swami wiedział, On nie potrzebuje listów, czy maili aby wiedzieć co się dzieje w naszym życiu. Dostałam kolejny dowód jego ciągłej opieki i miłości jaką nas darzy. (Ramani)

poniedziałek, 7 września 2009

Mahavatar Kriya Babaji i cud w Południowej Afryce


We wczorajszym wpisie mowa była o Świątyni Maha Jwala Naraszima w Południowej Afryce. W tej właśnie świątyni, podczas obchodów święta Guru Purnima w lipcu tego roku, były odprawiane różne modlitwy i śpiewane pieśni dedykowane Mahavatarowi Kriya Babaji (z Autobiografii Jogina). Energia osiągnęła tak wysokie wibracje piękna i miłości, co zakończyło się pozostawieniem przez Babajiego odcisku swojej stopy na podłodze Świątyni. Aby uczcić boskość Mahavatara Kriya Babajiego, w świątyni został ustawiony altar poświęcony Babajiemu.
Na zdjęciu odcisk stopy pozostawiony przez Babajiego na podłodze świątyni.

niedziela, 6 września 2009

Swami Vishwananda i Świątynia Maha Jwala Naraszima w Południowej Afryce


Świątynia Maha Jwala Naraszima znajduje się na południu Johannesburga w Południowej Afryce.
Sri Swami Vishwananda inaugurował i oficjalnie otworzył Świątynię w dniach 25 i 26 czerwca 2009. Murti Naraszimy ma 7 stóp wysokości i waży prawie tonę.

Świątynia stała sie domem dla Pana Maha Jwala Naraszimy, który z miłością dogląda wszystkich istot. Świątynia została wybudowana za inspiracją Sri Swamiego Vishwanandy przez lokalną społeczność, która zjednoczyła się w celu rozwoju nie tylko siebie, ale wszystkich w Południowej Afryce.

Świątynia gości różne wydarzenia, warsztaty, spotkania i modlitwy. Bez względu na wyznanie Świątynia Maha Jwala Naraszima pomaga otworzyć serca i rozwijać się na ścieżce duchowej.

Kursy Atma Kriya, Om Healing, Satsangi, Abiszekamy, Jagny, Modlitwy, wszystko to jest ciągłą pomocą w drodze ku światłu dla wszystkich członków społeczności.

Wszystkich chcących poczytać więcej o Świątyni Maha Jwala Naraszima w Południowej Afryce, historie o Panu Naraszimie oraz obejrzeć zdjęcia, zapraszam na stronę http://narasimha.co.za/index.html

sobota, 5 września 2009

Zdjęcie Kriszny


Miałem osiem lat, kiedy w 2000 roku Swami Vishwananda odwiedził nas i rozmawiał z ludźmi w naszym domu w Szwajcarii. W końcu przyszła kolej na mnie - na rozmowę ze Swamim. Ojciec wiele razy w przeszłości opowiadał mi historie o Krisznie i czułem, że jest mi bardzo bliski. Tęskniłem z całego "mojego młodego" serca, żeby zobaczyć Krisznę i móc z Nim porozmawiać. Swamiji powiedział mi, że w ciągu trzech dni moje życzenie się spełni i zobaczę Krisznę. Mój ośmioletni umysł wymyślił, że Kriszna przyjdzie przez okno lub, że nagle pojawi się za mną. Pomyślałem, że dzięki błogosławieństwu Swamiego sam Pan Kriszna pojawi się i będzie ze mną rozmawiał jak normalny człowiek. Ale tak się nie stało. Trzeciego dnia wieczorem właśnie kładłem się do łóżka, gdy ze zdziwieniem zauważyłem, że pojawiło się za mną zdjęcie Kriszny - górna część ciała, twarz - grał On na flecie. Jeden po drugim, zaczęli mi się pojawiać przed oczami ludzie, których nie znałem, ale wyraźnie mogłem w nich dostrzec Krisznę. Nagle Kriszna był wszędzie. Mogłem Go zobaczyć w każdym przedmiocie i w każdej osobie. Było to bardzo szczególne uczucie i doświadczenie, poczułem jakbym był wolny i jakby wszystko było jednym. Po trzech dniach rano Swami zadzwonił do mojego taty i zapytał, czy widziałem Krisznę. Na pytanie taty odpowiedziałem "Nie", bo byłem rozczarowany, że nie zobaczyłem Kriszny w taki sposób - w jaki sobie wyobraziłem. Tata potwierdził Swamiemu, że nie widziałem Kriszny, i Swami się zaśmiał. Później dopiero zdałem sobie sprawę, że nie tylko, zobaczyłem Krisznę, ale Swami Vishwananda dał mi moje pierwsze doświadczenie jedności z Bogiem.

PS
Na zdjęciu Murti Radhy i Kriszny w Światynii Bhakti Marga w Szwajcarii.

piątek, 4 września 2009

Sri Swami Vishwananda znowu w Polsce !!!


Jay Gurudev!!!
Już wkrótce Sri Swami Vishwananda znów przyjedzie do Polski.
17 listopada odbędzie się Darszan w Warszawie, a 19 listopada w Gdańsku.
Więcej informacji już niebawem na www.bhaktimarga.pl

czwartek, 3 września 2009

Wibuti


Swami Vishwananda miał jakieś czternaście lat i chodził jeszcze do szkoły, gdy pewnego dnia zadzwonił do mnie do pracy. „Wiesz ciociu, że dziś w moim pokoju pojawiło się wibuti?” Wydawał się trochę zmieszany, nie rozumiał co się działo.
Powiedziałam mu, żeby się nie martwił, że po pracy odwiedzimy go z rodziną i zobaczymy co się dzieje w jego pokoju. Kiedy przyjechaliśmy wszyscy byliśmy pod wrażeniem wibuti, które wydobywało się ze ścian i pokrywało cały pokój. Wpierw pomyśleliśmy, że to płaty tynku odpadające z powodu wilgoci.
Ciocia, która mieszkała w pobliżu próbowała zetrzeć wibuti szmatą, ale nie była w stanie, kręciło jej się w głowie. Kiedy wróciła do swojego domu okazało się, że chodnik przed drzwiami wejściowymi również był pokryty wibuti. Matka Swamiego była zaskoczona i zszokowana tym co się działo. Wkrótce po pojawieniu się wibuti zaczęli napływać ludzie z sąsiedztwa, okolicy oraz różnych zakątków Mauritiusa, by na własne oczy zobaczyć te cuda.

środa, 2 września 2009

Swami Vishwananda - Objawienia


Czasami Visham miał objawienia Maryi lub Jezusa. W czasie objawienia nagle upadał na kolana ze złożonymi rękami. Patrzył w górę i czasami poruszał wargami. Od czasu do czasu czule się uśmiechał lub spłynęło mu z oczu kilka łez. Zebrani wokół ludzie nie byli w stanie niczego zobaczyć, stali w rozmodleniu, oczekiwaniu i przeświadczeniu, że dzieje się coś szczególnego. Po każdym objawieniu Maryi Visham był bardzo ześrodkowany w sobie. Kiedy mógł już rozmawiać zadawałam Mu pytania: "Jak Maryja wyglądała? Jakiego koloru miała szatę? Jak miała upięty welon?" On zawsze opisywał niesamowitą miłość, jaka z Niej emanowała. Pozostawał w stanie uniesienia i cudownie się słuchało Jego opowieści o tym co zobaczył. "Światło za Nią było niewyobrażalnie olśniewające, dużo jaśniejsze od słońca! Wokół Niej było dużo małych Aniołów i niektórym nie chciało się śpiewać i wyglądały na znudzone." Swami często dostawał przesłania od Maryi, które po spisaniu czytał nam. Pięknie było Go oglądać w tej Ekstazie. (Drishti)

wtorek, 1 września 2009

Swami Vishwananda - Niespodzianki


Znam Swamiego Vishwanandę od kilku lat i nie potrafię już zliczyć ile razy mnie czymś zaskoczył i ile mi zrobił niespodzianek. Ostatnio Swami miał pierwszy Darszan w Pradze. Postanowiliśmy pojechać do Pragi dzień wcześniej, żeby trochę ją pozwiedzać. I tak włócząc się po Pradze zawędrowaliśmy na rynek starego miasta. Było tam tak tłoczno, że chwilami trudno było się przeciskać. Nagle, spośród tego tłumu usłyszeliśmy głosy wołające nasze imiona i zobaczyliśmy grupę osób, ze Swamim pośrodku, kierującą się w naszą stronę. Byłem tak zaskoczony, że przez chwilę nie bardzo wiedziałem co się dzieje. Byliśmy pewni, że Swami miał przyjechać do Pragi dopiero następnego dnia. Czy był to zbieg okoliczności? Kiedyś, dawno temu, zapytałem Swamiego o zbiegi okoliczności. Odpowiedział: „Nie ma zbiegów okoliczności ani przypadków”. Praktycznie za każdym razem kiedy się widzimy, Swami robi mi jakąś niespodziankę, i zwykle robi to z zaskoczenia, w chwili gdy najmniej się tego spodziewam.