poniedziałek, 5 października 2009

Swami Vishwananda i Święta Faustyna Kowalska

Dzisiaj, 5 października, przypada święto Świętej Faustyny Kowalskiej.


Urodziła się w 1905 roku we wsi Głogowiec k/ Łodzi jako trzecie z dziesięciorga dzieci w rodzinie Marianny i Stanisława Kowalskich. Od dzieciństwa odznaczała się umiłowaniem modlitwy, pracowitością, posłuszeństwem i wrażliwością na ludzką biedę. Do szkoły chodziła niecałe trzy lata, a potem jako kilkunastoletnia dziewczyna opuściła rodzinny dom i poszła na służbę do zamożnych rodzin.

Mając dwadzieścia lat wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, w którym - jako s. Maria Faustyna - przeżyła trzynaście lat, spełniając obowiązki kucharki, ogrodniczki i furtianki. Jej życie - na pozór bardzo zwyczajne, monotonne i szare - kryło w sobie nadzwyczajną głębię zjednoczenia z Bogiem. Od dzieciństwa bowiem pragnęła zostać wielką świętą i konsekwentnie do tego dążyła, współpracując z Jezusem w dziele ratowania zagubionych dusz aż do złożenia swojego życia w ofierze za grzeszników. Lata jej zakonnego życia naznaczone więc były stygmatem cierpienia i nadzwyczajnych łask mistycznych.

Święta Faustyna - wyniszczona gruźlicą oraz cierpieniami, jakie znosiła w ofierze za grzeszników - zmarła w opinii świętości w Krakowie 5 października 1938 roku, mając zaledwie 33 lata.

Sri Swami Vishwananda odwiedził grób Świętej Faustyny w Łagiewnikach koło Krakowa w lipcu 2006 roku. Spędził dłuższą chwilę zatopiony w modlitwie przy relikwiach Świętej. Był to cudowny widok, jakby dwóch wielkich Świętych rozmawiało ze sobą.


Załączony obraz Jezusa Chrystusa został ukazany w wizji, jaką s. Faustyna miała 22 lutego 1931 roku w celi płockiego klasztoru. Wieczorem, kiedy byłam w celi - pisze w Dzienniczku - ujrzałam Pana Jezusa ubranego w szacie białej. Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a druga dotykała szaty na piersiach. Z uchylenia szaty na piersiach wychodziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony, a drugi blady. (...)Po chwili powiedział mi Jezus: Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: Jezu, ufam Tobie(Dz.47). Chcę, aby ten obraz(...) by uroczyście poświęcony w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, ta niedziela ma być świętem Miłosierdzia (Dz.49).

Swami Vishwananda zapytany kiedyś o ten obraz, odparł, że Jezus ukazał mu się w identycznej wizji jak na tym obrazie.


Poniżej jedna z pięknych modlitw Świętej Faustyny:

Pragnę się cała przemienić w miłosierdzie Twoje i być żywym odbiciem Ciebie, o Panie; niech ten największy przymiot Boga, to jest niezgłębione miłosierdzie Jego, przejdzie przez serce i duszę moją do bliźnich.
Dopomóż mi do tego, o Panie, aby moje oczy były miłosierne, bym nigdy nie podejrzewała i nie sądziła według zewnętrznych pozorów, ale upatrywała to, co piękne w duszach bliźnich i przychodziła im z pomocą. Dopomóż mi, Panie, aby słuch mój był miłosierny, bym skłaniała się do potrzeb bliźnich, by uszy moje nie były obojętnena bóle i jęki bilźnich. Dopomóż mi, Panie, aby język mój był miłosierny, bym nigdy nie mówiła ujemnie o bliźnich, ale dla każdego miała słowo pociechy i przebaczenia. Dopomóż mi, Panie, aby ręce moje były miłosierne i pełne dobrych uczynków, bym tylko umiała czynić dobrze bliźniemu, a na siebie przyjmować cięższe, mozolniejsze prace. Dopomóż mi, Panie, aby nogi moje były miłosierne, bym zawsze spieszyła z pomocą bliźnim, opanowując swoje własne znużenie i zmęczenie. Prawdziwe moje odpoczenie jest w usłużności bliźnim. Dopomóż mi, Panie, aby serce moje było miłosierne, bym czuła ze wszystkimi cierpieniami bliźnich. Nikomu nie odmówię serca swego. Obcować będę szczerze nawet z tymi, o których wiem, że nadużywać będą dobroci mojej, a sama zamknę się w najmiłosierniejszym Sercu Jezusa. O własnych cierpieniach będę milczeć. Niech odpocznie miłosierdzie Twoje we mnie, o Panie mój (...). Jezu mój, przemień mnie w siebie, bo Ty wszystko możesz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz