czwartek, 3 września 2009

Wibuti


Swami Vishwananda miał jakieś czternaście lat i chodził jeszcze do szkoły, gdy pewnego dnia zadzwonił do mnie do pracy. „Wiesz ciociu, że dziś w moim pokoju pojawiło się wibuti?” Wydawał się trochę zmieszany, nie rozumiał co się działo.
Powiedziałam mu, żeby się nie martwił, że po pracy odwiedzimy go z rodziną i zobaczymy co się dzieje w jego pokoju. Kiedy przyjechaliśmy wszyscy byliśmy pod wrażeniem wibuti, które wydobywało się ze ścian i pokrywało cały pokój. Wpierw pomyśleliśmy, że to płaty tynku odpadające z powodu wilgoci.
Ciocia, która mieszkała w pobliżu próbowała zetrzeć wibuti szmatą, ale nie była w stanie, kręciło jej się w głowie. Kiedy wróciła do swojego domu okazało się, że chodnik przed drzwiami wejściowymi również był pokryty wibuti. Matka Swamiego była zaskoczona i zszokowana tym co się działo. Wkrótce po pojawieniu się wibuti zaczęli napływać ludzie z sąsiedztwa, okolicy oraz różnych zakątków Mauritiusa, by na własne oczy zobaczyć te cuda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz