poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Radość i poczucie bezpieczeństwa (1)

Na całym świecie możecie spotkać wielu prostych ludzi ze wsi emanujących naturalną radością i miłością.
Nie uprawiają oni jogi ani medytacji, nie uczęszczają na seminaria samouzdrawiania, nie rozczytują się w poradnikach jak pomóc sobie samemu, tudzież w pozycjach psychologicznych New Age.
Gdzie więc tkwi źródło problemu ludzi rozwijających się duchowo, którzy znają na pamięć wszystkie nauki i mają gotową radę na każdy problem, ale nie potrafią pomóc sobie samym?
Wielu z nich szybuje wysoko po duchowych nieboskłonach mądrości i interpretacji wiedzy książkowej zaczerpniętej od innych(często się pod nią podszywając), a tym samym nie potrafi rozpoznać chmur własnej arogancji i w konsekwencji ignorancji.
Chodząc z wysoko zadartym nosem mijają to, nad czym powinni pracować w pierwszej kolejności- siebie samego. Często osądzają innych niepodzielających ich zdania i patrzą z góry na tych, którzy nie są "uduchowieni".
Wcześniej czy później zapędzają się w ślepą uliczkę własnego rozumowania. Wydostanie się z mentalnego labiryntu jest niemożliwe bez pomocy duchowego przewodnika, opiekuna, który wskaże ślepe drogi i oświeci ścieżkę prowadzącą do wszechogarniającego spełnienia duszy.
Materialiści mogą być, i czasami są ludźmi dużo bardziej uduchowionymi i zaawansowanymi duchowo, niż ci pozujący na duchowość. Być może nie recytują on świętych mantr, ani też nie stoją godzinami na głowie lub w innej powykręcanej pozycji; nie stawiają kart, żeby "pomóc" innym rozwiązać ich dylematy, jednocześnie mając własne życie niepoukładane.
Ale ich gotowość, żeby pomóc sąsiadowi czy lokalnej wspólnocie, i ponad wszystko inne, aby stworzyć i podtrzymać harmonię i pełne miłości relacje z domownikami - zsyła im łaskę czynienia jeszcze więcej: wypełniają oni pierwsze przykazanie, które dał Chrystus i bezinteresownie dzielą się z innymi, w zamian otrzymując więcej i coraz więcej.
W ten sposób stają się Boskimi instrumentami i narzędziami Boga, i mogą chętnymi rękami pomagać więcej i coraz więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz