piątek, 11 września 2009
Swami zawsze pamięta
Od maja 2009 roku przechodziłam wielki kryzys wiary. Miałam wrażenie jakby mnie pochłonęły jakieś ciemności – nie wiedziałam już co jest prawdą, a co nie. Zaczęłam wątpić we wszystko co wcześniej było dla mnie tak ważne. Napisałam 2 maile do Swamiego wylewając wszystkie swoje żale i cierpienie duszy, które wtedy odczuwałam. Dostałam tylko jedną zdawkową odpowiedź – „Słuchaj swojego serca, teraz wyjeżdżam, napiszę do Ciebie później.” Ale później nie nastąpiło, po drugim mailu całkowity brak odpowiedzi. Czułam się wtedy opuszczona i pomyślałam, że nawet Guru nie chce mieć ze mną do czynienia, że mnie zostawił w najcięższych momentach życia.
Któregoś dnia, gdy już największe emocje opadły, moja koleżanka zapytała mnie – „Jak Twoja relacja z Guru?”, na co jej odpowiedziałam, że relacji nie ma i że nie wierzę, aby Swami mieszkając w Niemczech, mając tylu uczniów mógł w ogóle o mnie pamiętać i mieć jakikolwiek wpływ na moje życie. Stwierdziłam, że może ci, którzy na co dzień są blisko niego mają jego uwagę. Po tym stwierdzeniu zmieniłyśmy temat i nie wracałyśmy do niego.
W nocy tego samego dnia miałam sen:
Siedzę w kawiarni i nagle podchodzi do mojego stolika Swami śmieje się (tak pięknie jak tylko On potrafi) i mówi – „No i oto jestem” – i dosiada się. Chwile rozmawiamy, po czym stwierdza, że teraz musi iść ale porozmawiamy u Niego jak się zobaczymy. Jeszcze śniąc pomyślałam, że to niemożliwe aby teraz udało mi się pojechać do Ashramu, ale Swami był bardzo pewny tego, że zobaczymy się u Niego.
Ten sen był odpowiedzią na moje wątpliwości. Guru zawsze nas pamięta i towarzyszy nam, nawet jak wydaje nam się, że nie.
W przeciągu miesiąca udało mi się w „cudowny” sposób pojechać do Ashramu i dostać interview ze Swamim. Pierwsze słowa jakie usłyszałam od Guru zanim zdążyłam otworzyć usta to : „Czytałem Twoje maile” (moje serce skakało z radości – „był ze mną cały czas”). Po rozmowie z Nim zrozumiałam, że Guru jest z nami, ale często są nam stawiane próby, z którymi musimy sobie poradzić sami, które musimy przeżyć aby stać się silniejszymi na naszej duchowej drodze. To była taka próba. Ale nawet w jej trakcie Swami wyciągnął swoją pomocną dłoń pokazując jak bardzo mu na mnie zależy – zsyłając mi ten piękny sen. (Ramani)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz